Recenzja filmu

Dwa dni, jedna noc (2014)
Jean-Pierre Dardenne
Luc Dardenne
Marion Cotillard
Fabrizio Rongione

Weekend pracujący

To, o czym Ken Loach nakręciłby bez wysiłku błyskotliwą miniaturę, bracia Dardenne'owie rozdmuchują do rozmiarów pełnego metrażu. Pytanie, czy zasadnie, kołacze się po głowie praktycznie przez
Sandrę (Marion Cotillard) wybudza ze snu dźwięk telefonu. Jej katatoniczna reakcja sugeruje najgorsze: kobieta straciła kogoś bliskiego. I choć szybko okazuje się, że z rodziną wszystko w porządku, wspomniana reakcja okazuje się uzasadniona. Kłopoty finansowe w jej fabryce mają przykre efekty uboczne: wracająca po przerwie spowodowanej depresją Sandra stała się dla firmy zbyteczna, pracownicy będą wybierać między jej etatem a finansowym bonusem wysokości tysiąca euro. W pierwszym głosowaniu, ukartowanym – jak przypuszcza bohaterka – przez szefa, koledzy wybrali dodatkowe pieniądze. Drugie, tym razem tajne, ma odbyć się po weekendzie. Dwa dni i jedną noc po telefonie zwiastującym niechybny powrót do komunalnego mieszkania. 



Namawiana przez męża Sandra decyduje się na rozmowę z ludźmi, od których zależy jej los. Odwiedza kolejnych pracowników i przekonuje ich, by uratowali jej posadę kosztem swoich premii. Przekrój belgijskiej klasy robotniczej jest spory: niektórzy potrzebują tysiąca euro na związanie końca z końcem, inni na szkołę dla dzieci, kolejni – na wyłożenie brukiem podjazdu do garażu. Nie brakuje takich, którzy nie czekają na łzy i po prostu oddają jej swój głos. Ludzie zmieniają fronty, kalkulują, próbują zdefiniować swoje miejsce w służbowej strukturze. Dwubiegunowa presja, pod którą się znajdują, szybko przekształca się w rodzaj niewygodnej gry. Oczywiście – jak to u twórców "Dziecka" i "Rosetty" – nie o grę jednak chodzi, lecz o portret człowieka w skomplikowanej relacji społecznej, w której godność i empatia miewają zaskakujące definicje.

Pozostające mistrzami narracyjnej oszczędności i ascetycznego stylu rodzeństwo puszcza Sandrę w trasę po fabrycznym, belgijskim miasteczku Seraing. Tradycyjnie też bracia powstrzymują się od komentarza, nie wkładają w usta bohaterów fraz ustawiających widza w roli krytyka określonego, społecznego układu. Film budują z krótkich, dramaturgicznie zwartych i emocjonalnie neutralnych epizodów. Pytanie "a co ty, widzu, zrobiłbyś w takiej sytuacji?" nie jest dla nich najważniejsze. Zdają sobie sprawę, że widz w sytuacji bohaterki nigdy nie będzie, a jednocześnie – że empatia nie musi rodzić się na gruncie ekstremalnych sytuacji. Sandra nie jest bohaterką, której trzeba współczuć, tak jak Seraing nie jest zapleczem jakiegoś lepszego świata. W tym właśnie tkwi głęboka, humanistyczna siła ich kina. 



Na planie hollywoodzkich blockbusterów Marion Cotillard radzi sobie średnio (vide jej karykaturalna rola w "Incepcji" i generujący lawinę memów występ w "Mroczny Rycerz powstaje"), lecz nieskrępowana gorsetem kina akcji czuje się jak ryba w wodzie. Sandrę gra na niskich tonach, zaś świadomość, że jej bohaterka to histeryczka z depresyjnymi skłonnościami, ani przez chwilę nie daje jej prawa do efekciarskiej szarży. Fakt, że Dardenne'owie tak bezkolizyjnie wpasowali ją w resztę obsady, jest być może ich największym sukcesem.  

To, o czym Ken Loach nakręciłby bez wysiłku błyskotliwą miniaturę, bracia Dardenne'owie rozdmuchują do rozmiarów pełnego metrażu. Pytanie, czy zasadnie, kołacze się po głowie praktycznie przez cały seans. Trudno oprzeć się wrażeniu, że efektowny fabularny koncept przesłania nieco sedno opowieści (będziecie czekać na wynik głosowania z większą niecierpliwością niż na finał wewnętrznej podróży Sandry). Z drugiej strony jednak – nie ma chyba dziś reżyserów, którzy w tak subtelny i estetycznie satysfakcjonujący sposób opowiadaliby o godności jako cnocie, którą najłatwiej stracić i najtrudniej odzyskać.
1 10
Moja ocena:
7
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones